21 stycznia 2020

Autor nieznany, drewno, wtórna polichromia, wys. 100cm, po 1510 roku

Komentarz do dzieła opublikowany w książce pt. Między Muzeum a Prezbiterium. Z księdzem Marianem Lewandowskim rozmowia Piotr Drozdowicz. Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznań, 2017 , s. 42

Anna na chwilę zastyga w zamyśleniu. Czyta pieśń Jeremiasza: „…oto nadejdą dni – wyrocznia Pana – kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król” (Jr 23,5 ). Twarz skupiona, wzrok daleki, stateczna mądrość jawi się na twarzy. Doświadczona matka patrzy na świat inaczej, szerzej. Jej twarz zdobi święty spokój spełnionej nadziei oraz wypełniona wola Boga. Twarz to łagodna lecz stanowcza -prosty, antyczny nos oraz wąskie, mocne, przywykłe do milczenia usta. Jak dyskretnie wyrazić radość spełniającej się obietnicy? Anna zamyśla się znowu. W drewnianej dłoni książka otwarta czeka. Może powiew naszej wyobraźni przewróci stronicę? Po prawej stronie młoda, długowłosa dziewczyna. Przygarnięta dłonią matki stoi blisko. Wtapia się w bursztynowe brązy jej sukni. Kolor drewna, z którego spadły już grunty i polichromie, doskonale jednoczy teraz matkę i córkę. Trwałyby tak w spokoju obie, matka Anna i córka Maria, lecz jakaś młoda wibrująca energia i żywotność wkrada się w tę scenę. Cała uwaga skupia się teraz na dłoniach dziewczyny, które wyciągnięte grają w powietrzu na niewidzialnej harfie. Maria niecierpliwe oczekuje kolejnych słów, kolejnych stron przerwanej lektury. Czytaj, matko, dalej! Przynagla ją głód Słowa. Poruszona dusza przywykła do psalmów, drga rytmicznymi falami w mocno rozrzeźbionych włosach i fałdach odzieży.